W szkole też wszyscy bardzo martwili się o koleżankę.
Wiki była bardzo lubiana przez klasę i nie tylko. Starała utrzymywać dobry
kontakt ze wszystkimi znajomymi. Owszem zawsze mówiła co myśli, lecz w niewulgarny
sposób, ale spokojny, nie obrażając nikogo. Z całej społeczności szkolnej,
oprócz Marleny i Marcina, o Wiktorię zamartwiał się także Maks. Przez ostatnie
dni siedział zadumany na lekcjach, nie odzywał się do nikogo i nie było z nim
prawie żadnego kontaktu.
Wszyscy nie łatwo to znosili…
***
- Dzień dobry! – przywitałam się z rodzicami Wiki, którzy
akurat pili kawę przed Odziałem Intensywnej Opieki Medycznej. Miałam wielką
nadzieję, że ich tutaj spotkam. Mi, jako osobie nie spokrewnionej z Wiktorią,
nie można było przekroczyć progu, więc przez tyle dni nie wiedziałam nic o
stanie zdrowia przyjaciółki.
- Cześć, Marlena! – odpowiedziała
przygnębiona mama Wiki. Jeszcze nigdy nie widziałam jej w takim stanie. Miała
worki po oczami, ubrana w luźny sweter i dżinsy. Zawsze była dobrze umalowana,
elegancko ubrana i z przyklejonym uśmiechem do twarzy. Jako prezes agencji dla
modelek, nie mogła pozwolić sobie na worki pod oczami i pesymistyczne
nastawienie.
- Czy wiadomo coś o stanie zdrowia Wiki?
- Stan jest ciężki, ale stabilny. Nie
pogarsza się, dzięki Bogu.
- Ale jeszcze nic nie wiadomo?
- Lekarze mówią, że wyjdzie z tego i żeby się nie
martwić. Ale jak można być spokojnym w takiej sytuacji?! – powiedział tata
Wiki.
***
Po pięciu dniach stan
potrąconej w wypadku samochodowym dziewczyny pogorszył się. Lekarze jeszcze
niedawno pełni nadziei, teraz stracili cały optymizm. Pacjentka nie wybudziła
się jeszcze od dnia wypadku, a stan zaczynał się pogarszać. Postanowili wykonać
szereg dodatkowych badać, by dowiedzieć się co się dzieje z organizmem.
Czas dłużył
się nieubłaganie. Wszyscy byli przygnębieni i zmartwieni. Kierowca został
aresztowany i przesłuchany. Rodzice Wiktorii zgłosili także sprawę do sądu.
Prokuratura podjęła postępowanie.
***
Ciężko jest żyć spokojnie, gdy właśnie
twoja ukochana osoba leży w ciężkim stanie w szpitalu na OIOM-ie. Czy muzyka może być lekarstwem na smutki?
Lekarstwem nie jest, ale może przynieść chwilową ulgę. Marcin, by poradzić
sobie jakoś z tym wszystkim, całe dnie poświęcał muzyce. Słuchał jej głośno, by
zagłuszyć własne myśli, zagłuszyć żal, zagłuszyć wyrzuty sumienia. A co jeśli
Wiki umrze? Jak on będzie żył ze świadomością, że przyczynił się do śmierci
ukochanej osoby? Nie, nie można tak myśleć! Wiki wyzdrowieje! Ona jest silna!
Ona wyjdzie z tego! Musi!