- Hej, Marcin! Miałbyś chwilę? Chciałabym pogadać.
Podnoszę głowę, widzę koleżankę Marleny i moją sąsiadkę w jednym. Stoi i szczerzy swoje idealnie równe i białe zęby. Przywitałem się, myśląc: " Nie wiem o czym mógłbym z tobą rozmawiać. Z Marleną jak się nie mylę, wszystko w porządku. Poza tym uczą się w innych klasach", zgodziłem się na rozmowę.
Wstałem i odeszliśmy kawałek. Za nami dało się słyszeć nieznośne krzyki chłopaków typu: "Fajna laska!", "Niezłe tyłki wyrywasz Cinek" i inne na temat wyglądu Sylwii. Starałem się je ignorować. Natomiast dziewczynie najwyraźniej to pasowało, bo uśmiechała się triumfalnie.
- Dobra. O czym chcesz pogadać? - spytałem dość łagodnie.
- No więc, jak pewnie już wiesz, jutro jest dyskoteka z okazji Dnia Chłopaka. Może chciałbyś iść na nią ze mną?
- Yyyy...To znaczy...
Co miałem jej powiedzieć? Sam nie wiedziałem czy chcę, czy nie chcę.
- Okej. To znaczy, mogę z tobą iść.
- Świetnie. Dasz mi swój numer to napiszę jeszcze co i jak. Dobra?
- Spoko - odpowiedziałem i podałem jej swój numer telefonu, a ona swój mi.
- Dzięki, do zobaczenia.
- Hej! - odpowiedziałem, a ona znów zaprezentowała ten swój uśmiech i odeszła krokiem modelki.
Kiedy odprowadzałem ją wzrokiem, dostałem SMS'a. Otworzyłem wiadomość i z hukiem oparłem się o ścianę. Była od Wiki i brzmiała:
Hej! Chciałabym wiedzieć czy jesteś z mojego gimnazjum. Czy byłaby taka możliwość, żebyśmy się spotkali? Dobrze by było, gdybym wiedziała jak wyglądasz, bo to nie fair jak ty wiesz, a ja nie. Odezwij się kiedy będziesz miał wolną chwilkę. A tak wogle jak masz na imię? Wika
- Fantastycznie! Właśnie pękła kładka, przeprowadzająca mnie do Wiki przez dziurę. I jeszcze umówiłem się z tą Sylwią - myślałem.
Załamany wróciłem pod klasę. Znów usłyszałem te głupie teksty, ale mnie to już kompletnie nie interesowało, a Sylwia tego nie słyszała.
***
Pani Grajko, bardzo miła nauczycielka plastyki, uzupełniała dzisiaj dziennik i zajmowała się sprawdzaniem jakiś prac. Tym samym dała nam czas wolny, czas dla siebie.
Siedziałam w ostatniej ławce oparta o ścianę, nogi położyłam na krześle obok i za pozwoleniem pani, słuchałam z zamkniętymi oczami muzyki z telefonu. Pani co jakiś czas uciszała klasę, bo było za głośno, ale oni byli ciszej tylko przed chwilę, a potem wszystko wracało do pierwszej sytuacji.
W pewnym momencie poczułam dziobanie w ramię. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Lenę z wyciągniętym w moją stronę wyłączonym długopisem. Wyjęłam słuchawki z uszu i spytałam:
- Co chciałaś? Sorki, miałam małą zawieszkę - uśmiechnęłam się.
- Spoko. Masz, to od Maksa- powiedziała i podała mi małą kartkę w kratkę. - Odpisz i przekaż albo mu powiedz. Jak chcesz.
- Okej.
Otworzyłam złożoną na cztery karteczkę i przeczytałam pytanie brzmiące: "Wiki, chciałabyś iść ze mną na dyskotekę z okazji Dnia Chłopaka?" . Nie wiedziałam.
Maks w sumie to fajny i przystojny chłopak. Wiem, że podrywają go rówieśniczki, a nawet dziewczyny z III klas. Ma blond włosy i mocno zielone oczy. Posypany drobnymi piegami nos nad uśmiechem z dołeczkami w policzkach. Jest uroczy.
Kiedyś było moim ideałem. Księciem z dziecięcej bajki o księżniczkach. To było w VI klasie. Jakimś dziwnym trafem, los przydzielił nas do tej samej klasy w gimnazjum. Moje uczucie trwało jeszcze jakiś czas. Potem niespostrzeżenie wygasło. Owszem nadal sądzę, że jest przystojny, nawet bardzo i nadal mi się podoba, ale nic do niego nie czuję.
Zastanowiłam się chwilę nad tym czy iść. W sumie obecność partnera jest obowiązkowa, więc czemu nie. Podeszłam do Maksa i powiedziałam:
- Maks, zgoda. Mogę z tobą iść - uśmiechnęłam się najserdeczniej jak umiałam. On odwzajemnił to. Widać było, że jest bardzo szczęśliwy. - Jeszcze się dogadamy jutro, okej?
- Dobra.
Wróciłam na swoje miejsce i znów zanurzyłam się w przyjaznych moim uszom dźwiękom.